Fryderyk Wielki zawsze był dla nas winowajcą — artykuł z fr.de

Polska niechętnie wspomina starego Fritza w roku jubileuszowym. Poszukiwanie śladów na terenie dawnych Prus Zachodnich.  

Postać w szarym worku pochyliła się w ponurej wnęce celi bez okien. Kosmyki słomianych włosów opadają na bladą twarz kobiety. Wpatruje się w przestrzeń martwymi oczami. Wielu odwiedzających jest zszokowanych na widok figury woskowej. Katarzyna Czajkowska jest wyraźnie zachwycona. Przewodnik miejski lubi salę tortur w Gdańskiej Wieży. 

Tu dowiesz się, co oznacza wolność mówi.

Wolność - w Gdańsku, gdzie w 1980 r. wybuchła rewolta Solidarności, zwiastująca koniec realnego socjalizmu w stylu sowieckim, słowo to jest wszechobecne

To miasto ma ponad tysiąc lat. A mieszkańcom zawsze chodziło tylko o jedno: o swoją niezależność – mówi Czajkowska i wyprowadza gościa z wieży na Długi Targ z bogato zdobionymi fasadami kupieckich domów. Zagraniczni władcy nigdy nie byli tu mile widziani. Dlatego nie znajdziesz w Gdańsku niczego, co przypominałoby króla pruskiego Fryderyka – wyjaśnia. Unika pseudonimu „wielki”.

Fryderyk trzymał Gdańsk w uścisku mówi przewodnik i spogląda wstecz na wieżę więzienną.

Gdańsk cierpiał, Elbląg rozkwitał.

Fryderyk nie dał się męczyć. Przeciwnie. Jako „pierwszy sługa swojego państwa” wyznawał zasady Oświecenia. Lepiej pozwolić dwudziestu winnym odejść niż poświęcić jednego niewinnego – ogłosił. Ale „stary Fritz” był wystarczająco silny, by realizować swoje cele polityczne z żelazną wolą i Polska odczuła to z całą mocą. Wraz z rosyjską carycą Katarzyną i austriacką cesarzową Marią Teresą wynegocjował pierwszy rozbiór Polski i zaanektował tereny nad dolną Wisłą, znane obecnie jako Prusy Zachodnie. Samowolny akt polityczny z 1772 r. utorował drogę do całkowitego zniszczenia Polski, które trwało do I wojny światowej. 

– Nikt tutaj nie chce słyszeć o tym, że Fryderyk w styczniu skończy 300 lat – mówi Czajkowska. – Dla Polski i dla Gdańska jego polityka była tragedią.

Miasto Gdańsk pozostało przy Polsce po podziale w 1772 roku. Dlatego w następnych latach Friedrich dosłownie wykopał wodę w starym hanzeatyckim mieście. Wojska pruskie zajęły wejścia do portu i utrudniały handel wiślany nadmiernymi cłami i innymi szykanami. Celem Fryderyka było skierowanie ruchu żeglugowego do obecnie pruskiego Elbląga.   

Jego obliczenia się sprawdziły. Eksport i import do i z Gdańska spadł o około dwie trzecie. W 1793, podczas drugiego rozbioru Polski, miasto jak przejrzały owoc dostało się w ręce Prus. Rozkwitał natomiast Elbląg. Czy może dziś bardziej życzliwie pamiętają tam Fryderyka? 

Chłopcy jadą do Gdańska

Zrujnowane przedmieścia prowincjonalnego miasta świadczą o długim upadku. Nie ma śladu po fryderykańskim splendorze, który mógł tu istnieć. II wojna światowa pozostawiła rany, których nie można było zagoić w dobie realnego socjalizmu. Nieużytki bruzdują obszar miejski. Tynk kruszy się z pustych prefabrykatów. 

Wielu młodych ludzi wyjeżdża z miasta – wyjaśnia Lech Słodownik. Wcześniej emerytowana nauczycielka historii dorabia jako przewodnik wycieczek po Elblągu. Ma 58 lat, wokół jego ust i oczu są niezliczone linie śmiechu, lubi gestykulować. 

– Wszyscy chłopcy jadą dziś do Gdańska – mówi z twarzą wykrzywioną z bólu.  

Radość Słodownika z opowiadania stoi w ostrym kontraście z zamyślonymi uwagami Wiesławy Domino. Historyk sztuki z Elbląga ma dość subtelne poczucie humoru.  

Lubimy myśleć o Fryderyku Wielkim tylko dlatego, że pamiętamy jego miłość do psów” – mówi kustosz Muzeum Historii Miasta. Przez grube szkła jej okularów zabawny blask oczu widać tylko na drugi rzut oka.

Ta nieprawdopodobna para zebrała się w biurze Domino w muzeum, aby porozmawiać o Elblągu i „Starym Fritzu”.  

Tak, był miłośnikiem psów – mówi Słodownik, podczas gdy Domino w zamyśleniu grzebie w papierach i książkach ułożonych na jej biurku. Kochał zwierzęta bardziej niż cokolwiek innego. To była jego ostatnia wola, by został pochowany obok swoich psów. To zostało zrobione, nawet jeśli nie było, dopóki nie został ponownie pochowany w 1991 roku. Ale to świetnie! Był też miły dla Elbląga - wyjaśnia były nauczyciel. 

Imię Fryderyka nie brzmi dobrze w Elblągu

Wiesława Domino trafiła teraz w złoto swoim szperaniem.  

Widzisz, on nawet tu był! – mówi historyk sztuki i wskazuje na reprodukcję obrazu w książce. Przedstawia Fryderyka II na schodach przed domem królewskim w Elblągu. Scena rozgrywa się w 1773 roku, zaledwie rok po I rozbiorze Polski. Urzędnicy miejscy witają nowego pana.  

W tym czasie Fryderyk zwiedzał swoje nabytki w Prusach Zachodnich. To była prawdziwa wizyta VIP-a dla Elbląga – mówi Słodownik i śmieje się z jego porównania. Okazuje się, że obraz został stworzony w 1912 roku przez królewieckiego malarza Richarda Pfeiffera i aż do okresu powojennego zdobił aulę gimnazjum w Elblągu. Potem ojcowie miasta zamalowali niechciane tło w Elblągu, które teraz znów stało się polskie. 

Domino wyciąga ze stosu papieru historyczny raport O przejęciu miasta Elbing. Cytuje się tam zdanie Fryderyka: Panowie powinni mieć lepiej pod moim rządem. Słodownik energicznie kiwa głową.

Tak, stary Fritz dotrzymał obietnicy, nawet jeśli wspierał Elbląg w walce z Gdańskiem głównie ze względów strategicznych. Nasze miasto przeżywało boom gospodarczy pod koniec XVIII wieku. 

Domino jest bardziej sceptyczna. 

Tak, sprawy finansowe poszły w górę – mówi. Ale cicho dodaje: Mimo to nazwisko Fryderyka w Elblągu, jak w całej Polsce, do dziś nie brzmi dobrze. Zaczął rozbijać kraj. Dla nas, Polaków, winowajcą był zawsze Fryderyk Wielki.

Kolory harmonizują  

Słodownik to akceptuje. Nauczyciel historii w nim wie, że tak uważa zdecydowana większość jego rodaków. Jako ostatnie słowo w tej prusko-polskiej opowieści, przewodnik wycieczki nie chce pozostawić zdania o „Friedrichu sprawcy” takim, jakim jest. Zaprasza na spacer do odbudowanego domu królewskiego w Elblągu.  

W latach 60. komunistyczny reżim kazał usunąć resztki budynku, który został zniszczony w czasie wojny wyjaśnia. 

Od czasu zmiany politycznej w latach 1989/90 elbląskie Stare Miasto zostało przebudowany w tradycyjnym stylu hanzeatycko-pruskim. Czterogwiazdkowy hotel otworzył swoje podwoje w rodzinie królewskiej kilka tygodni temu. Jest też frontowa klatka schodowa, tak jak wtedy, gdy król pruski odwiedził w 1773 roku. We wnętrzu jednak nowoczesny wystrój wskazuje na początek nowej ery.  

Ściśle mówiąc, ten budynek jest wszystkim, co przypomina starego Fritza w Elblągu. Ale przynajmniej to oznaka uznania – tłumaczy Słodownik i zabiega o przestronną strefę restauracyjną.

To jest Sala fryderykowska mówi i otwiera drzwi szerokim gestem. Wokół stołów ustawione są krzesła w kolorze czarnym, białym i czerwonym. Starannie dobrana została kombinacja kolorystyczna: pruska czerń i biel oraz biel i czerwień herbu miasta Elbląg i polska flaga narodowa - przynajmniej tutaj dobrze ze sobą współgrają.

Autor artykułu: Ulrich Krökel

 

   

 

 


Komentarze

  1. Ogromnie Ci dziękuję za ten artykuł na bliski mi temat! To bardzo miła niespodzianka. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Obserwatorzy